Nasz trekking powoli dobiega końca. Został nam ostatni odcinek z Kagbeni do Jomsom. Idzie się w przepięknej dolinie, troszke mocno wieje. Jeszcze przy samym Kagbeni spotkaliśmy psa, mały kundelek, który szedł z nami przez cały odcinek do Jomsom. Droge znał wyśmienicie także mieliśmy dobrego przewodnika :) po dotarciu do Jomsom od razu udaliśmy się po zakup biletów lotniczych do Pokhary. Jako, że było juz po południu na lot trzeba było czekać do rana. Samo Jomsom nie powala. Zwykłe miasteczko jak z Westernów. Jedna głowna ulica, po bokach hotele i restauracje. Chcieliśmy skoczyć na kilka chwil do Marphy ale się okazało, że nie byłoby juz busa powrotnego tego samego dnia także musieliśmy z tego pomysłu zrezygnować. Reszta dnia spędziliśmy odpoczywając w Jomsom.