Varanasi...nie wiem od czego zacząć. Jest to zapewne jedyne takie miejsce na świecie. Wystarczy, że każdy hindus marzy o tym żeby tutaj zostać pochowanym...każdy hindus pragnie, aby jego ciało spalono po śmierci nad brzegiem Gangesu. Nie każdy może sobie na to pozwolić gdyż jest to kosztowna "impreza". Z jednej strony jest to miejsce magiczne, przesiąknięte hinduską religia, pełne dziwnych ludzi, kultury...z drugiej niesamowity syf, chaos. Pobyt tutaj wymaga mocnych nerwów oraz zrozumienia narodu hinduskiego. Tutaj niektórzy Indie pokochaja, inni znienawidzą.
Po porannym śniadaniu wyruszyliśmy na spacer brzegiem Gangesu...co chwile każdy z nas na widok tego co tam się działo wpadał w mały szok. Trzeba było dobrej organizacji i przeglądu terenu żeby nie wpaść na krowią mine :) co rusz mijaliśmy ghaty gdzie pali się ciała zmarłych. Nie wolno robić w tych miejscach zdjęć i szczerze mówiąc trochę mnie to śmieszy...mianowicie dlatego, ponieważ palone ciała są rzucane jak bydło, ma sie wrażenie, że nie ma szacunki do zmarłych ale fotek już robić nie można gdyż hindusi uważaja to za zniewagę dla zmarłego...jak dla mnie kupy się to nie trzyma no ale niech im będzie, ich kultura, ich kraj, ich wybór, trzeba sie dostosować. W czasie spaceru napotkaliśmy na dwie Australijki, które jechały z nami z Nepalu właśnie do Varanasi. Okazało się, że w ich hotelu jest jeszcze kilka miejsc dlatego postanowiliśmy zmienić miejscówkę na Ganpati Quest House i serio polecam to miejsce. Rewelacyjny widok z tarasu na Ganges, szczególnie przy zachodzie słońca.
W Varanasi spędziliśmy 3 dni i myśle, że nie ma sensu dłużej tam siedzieć. Główną atrakcja są ghaty, które spokojnie można obejść w 1 dzień. Codziennie wieczorem koło godziny 18 organizowana jest przedstawienie czy msza za tych, których spalono każdego dnia. Takie to trochę pod publiczke ale ogólnie warto zobaczyć. Samo centrum Varanasi jak dla mnie nie ma nic konkretnego do zaoferowania. Bardzo zawiodłem się na restauracjach w tym miejscu. Polecam przepłynąć się łodzią po gangesie oraz wynająć riksze aby pojechać na drugi brzeg gangesu. Po Varanasi przyszedł czas na Agre.