Geoblog.pl    lolas4    Podróże    NEPAL - INDIE 2011 (listopad,grudzien)    Koto --> Pisang
Zwiń mapę
2011
20
lis
Pisang
-->

Koto --> Pisang

 
Nepal
Nepal, Annapūrna Himāl
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7056 km
 
Rano poinformowałem resztę ekipy o zatruciu jednakże postanowiłem, że pójdę razem z nimi i zobaczymy co się wydarzy. Niestety po dotarciu do Chame stwierdziłem, że nie ma sensu iść w takiej męczarni. Choroba nie pozwalała na kontynuowanie wędrówki tego dnia. Szybko znalazłem pobliski hotel, reszta ekipy wyruszyła dalej. Wtedy zaczeła się niezła jazda...leżąc w pokoju hotelowym psycha zaczeła siadać bardziej i bardziej, organizm przeszywały spore drgawki, temperatura również robiła swoje...pokoj nie był jeszcze nagrzany od słońca gdyż było rano. Nawiedzały mnie myśli, że może zawrócić gdyż czułem się coraz gorzej. Wtedy w ruch poszły leki, które zaczeły powoli robić swoje i gdy odzyskałem choć troszkę sił wyszedłem przed hotel szukając kogokolwiek kto mógłby załatwić tragarza...udało się po dopiero jakiejś godzinie gdyż w miasteczku wszyscy tragarze byli juz na trasie. Pewien Nepalczyk pomógł mi i zadzwonił do swojego szwagra, który raz dwa przybiegł z Koto. Minus tego był taki, że tenże tragarz nie potrafił ani słowa wydusić po Angielsku :) zapowiadał się zatem całkiem ciekawy dzień w towarzystwie "niemowy" :) jakoś musiałem mu wytłumaczyć, że sie zatrułem i musimy iśc dosyć powoli bo inaczej padne na glebe :) chyba zrozumiał, przynajmniej tak to wyglądało. Wtedy zaczął się dla mnie najtrudniejszy moment treku. Wygrac nie o tyle z samym fizycznością a z psychika. Szliśmy dosyć żwawo popijając litry coli, która dobrze działa na podobne zatrucia. Raz po raz robiliśmy przystanki. Widoki po drodze rewelacyjne jednakże totalny brak sił powodował, że nawet nie chciało mi się wyjmować aparatu i myślalem tylko o dojściu do Pisangu. Czym dłużej maszerowaliśmy tym organizm lepiej radził sobie z trudami jakie nastąpił po zatruciu. Było mega ciężko aż nagle w oddali zobaczyłem resztę ekipy, która zatrzymałą się na krótki lunch w przydrożnej restauracji. Ucieszony tą sprawą przyśpieszyliśmy z tragarzem żeby ich dogonić...na nasz widok z niedowierzaniem zaczeli bić brawo :) udało się dojść taki kawał a do samego Pisangu zostało już niewiele i razem wyruszyliśmy aby dokończyć trasę na ten dzień.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
lolas4
Karol Kudelski
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 24 wpisy24 3 komentarze3 570 zdjęć570 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże